Zielenią łypnęło na mnie oko
świata, kiedy odsłoniłam żaluzje. To dziwne, mieszkam tu tak
długo, a nie zwróciłam uwagi, że tu, och tak!, tu naprawdę są
drzewa. Sięgają do dachu budynku z naprzeciwka. Zwykle odsłaniam
żaluzje i c o ś robię. Nie sięgam na zewnątrz, porządkuję
albo wikłam to co w środku. Ale te pełnie działają p o b u d z
a j ą c o. Bieganie o trzeciej nad ranem nie jest już niczym
niezwykłym. Tylko mięśnie ud dają mi znać, że nieco od tego już
odwykły. W każdym razie czegoś brak. Mam wilcze zapędy. Coś się
musiało wydarzyć, że w rybie budzi się wilczek.
© Qinni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz