niedziela, 27 grudnia 2015

Uniosła rękę i kręciła nią obserwując, jakie kształty przybiera cień. Nie było łatwo wygiąć ją tak, żeby odbicie przypominało coś prawdziwego, ruszającego się, reagującego. Czasami cień był zbyt nieregularny, nastroszony, zbyt skokliwy, żeby przypominać coś żyjącego. Innym razem był jak małe, dzikie, niepokorne zwierzątko, które strzygło uszami i uciekało w kąt ściany. Wystarczyło zgiąć palce, żeby stało się na wpół otwartą, najeżoną zębami paszczą. Albo słodkim kotkiem goniącym za swoim ogonem.
Cień był tylko cieniem. Rzucająca go ręka tylko zwykłą ręką. Przyjrzała się swojej dłoni, błonom, między rozczapierzonymi palcami i białym półksiężycom na paznokciach. Długie, szczupłe palce zawsze były zimne.
Sięgnęła do miseczki z cukierkami i wybrała tego z białym nadzieniem. Był najsłodszy, a w środku wypełniony kawałkami migdałów. Zwinęła w dłoni złotko i podniosła się, żeby je wyrzucić do kosza. Czekoladowa polewa miękła i rozpływała się w ustach. Leyla nie miała pomysłu na ten dzień. Było chłodno, więc podkręciła ogrzewanie. Śnieg spadał coraz szybciej i gęściej, łaskotał szyby i zaczynał przypominać mleczną zupę.

sobota, 26 grudnia 2015

- Ja... ja naprawdę w tej chwili nie bardzo wiem, kim jestem, proszę pana. Mogłabym powiedzieć, kim byłam dziś rano, ale od tego czasu musiałam się już zmienić wiele razy.

czwartek, 24 grudnia 2015

*
Mroźny poranek
pochyliły się oszronione świerki i
zerkają przez okno

*
Pukają w szybę
skostniałe łapy świerków
falują papierowe łańcuchy na choince

*
Zaśnieżyło okna,
zapach kawy i maku aż pod sufitem
małe rączki lepią pierogi
ki wierszyk, np

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Chciałoby się niewinnym, ślicznym wzrokiem wygładzać każą dziurę w przestrzeni, każdą światłą, mądrą myślą prostować ludzkie drogi, każdym entuzjastycznym gestem powodować czyjś uśmiech. Bywa odwrotnie, mimo szczerych chęci.

sobota, 21 listopada 2015

3. O jej podejściu do ludzi

Lubiła sterylne, dobrze oczyszczone pomieszczenia urządzone neutralnie, bez śladu indywidualizmu. Funkcjonalnie. Bez wysiłku. Takie wnętrza, gdzie każdy czułby się komfortowo, ale nigdy zbyt przytulnie, nigdy tak, by chcieć zostawać z nią na dłużej.
Tak to jest, kiedy jest z kimś na dłużej sam na sam, zanadto nim przesiąka. Nabiera jego stylu wypowiedzi, mimiki, sposobu myślenia i mówienia, a potem... potem, gdy go już nie ma, dosłownie, zrzuca z siebie tę cudzą, cieplutką skórę. Dzień po dniu coraz bardziej czegoś jej brak. Pod spodem przecież nie ma nic swojego.





niedziela, 15 listopada 2015

2. O trzech sferach słów kilka

Człowiek to niezła bestia. Taki twór ze zdeformowanych przejawów swojego bycia: zdeformowana psychika przez stres, napięcie i narastające problemy, zniekształcony duch, który nie może i inie umie wybrać spośród wielu różnych ścieżek rozwoju, buddyzmu, szamanizmu, yogi, ezoteryzmu, kultu siebie, kultu mediów, konsumpcjonizmu, katolicyzmu. Wreszcie zniszczone ciała przez przetworzone, wymłucone i przeciśnięte w maszynach jedzenie, duże ilości stymulantów, jak koka, kawa, cukier i odprężaczy, jak usypiające węgle, hasz, alkohol. Nie ma co, można mieć w sobie naprawdę wiele nowotworów, które domagają się diagnozy. N ie znam się na tym, ale chyba tylko ogromna świadomość swojego ciała, ducha, psychiki daje możliwość samodiagnozy i samowyleczenia. Innej metody nie widzę. Przed samą sobą nie obudowuję się kolczastą łupiną. Chcę wiedzieć, co mam w środku.
Na co dzień twarz, jak przy pokerze z talią pozaginanych, tłustawych kart.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

1.

Z jakiś powodów zupełnie straciłam kontrolę nad swoim życiem..Wymknęło mi się z rąk i potoczyło swoim własnym szlakiem. Straciłam wiarę, że jeszcze umiem nim kierować. Straciłam ochotę na to żeby coś z nim zrobić. Brak mi bodźca. Zawsze dążyłam do doskonałości. Po tym, jak się okazało, że mój cel jest nieosiągalny nie wiem co dalej.
© Shalis dla Wioska Szablonów
© Qinni.