niedziela, 25 grudnia 2016

If only tonight we could sleep

 piosenka zasłyszana u teczawsloiku.pl

Mieliśmy w ogrodzie gromadę dzikich psów. Wyszłam na dwór, żeby zawołać Laylę. Podbiegło do mnie sześć psów, były bardzo do niej podobne, ale różniły się drobnymi szczegółami (inny kształt pyszczka, ukryta biała łątka z boku). Nie wiedziałam, który z nich to Layla. Jednego pomyliłam z nią, zaczęłam go głaskać i chciałam go zaprosi do domu, ale zauważyłam, że zachowuje się niezależnie i bardziej wrogo, zawarczała na mnie. Zorientowałam się, że ma jakoś dziwnie zabarwione oczy, to nie była Layla, to nie była moja Layla! Przestraszyłam się. Te psy się nastręczały, chodziły wokół moich nóg, potykałam się o nie. Wyjrzałam zza dom i zauważyłam, że grupa innych psów obleciała innego, czarnego i gryzą go, a tamten leży już bez ruchu. Podbiegłam tam w dużym poczuciu zagrożenia, ża rzucą się też na mnie. To była Layla, prawie martwa. Przestałam czuć bicie serca. Wzięłam ją na ręce krzycząc 'mamo!'. Krzyknęłam tak głośno, że przebudziłam się. Chciałam ją zanieść do domu, błagając żeby dało się ją uratować. Wydawało mi się, że jestem w pokoju Marioli, że tam śpię, że czegoś się tam boję.

Miła odmiana od obdzieranych ze skór ludzi, których rozciągnięte flaki prezentują w pełnej krasie bogactwo życia wewnętrznego.

wtorek, 13 grudnia 2016

A my nie chcemy uciekać stąd...

Słodko-gorzkie w smaku, szaro-bure odpadki śniegu,
zlizuję je z ust, jak pies merdający ogonem i wyczuwający dziwny zapach innej sfery
ciekawe jak reagowali na to jaskiniowcy
albo inne ludy z czasów za przeszłych i przed słowiańskich
pierwszy śnieg – zapowiedź męki zimna
pierwszy śnieg- niepokój czasów chudych

Potem potem, 13 grudnia przebudził się instynkt
półmrok jaskiń wezwał do przeczekania
nic tylko schronić się przed żywiołem
w akompaniamencie cykania destylatora
zabrać ze sobą kilka puszek konserwowej szynki
i czekać.

U mnie? Zapach kołdry, poduszek, kaczego pierza z dzieciństwa.
Tylko zakopać się.

Kolejny koszmar. Byliśmy na jakiejś świetlicy, wszyscy pracowaliśmy w grupach. Dosiadłam się do jednego stolika, ale czułam się niepewnie. Nie okazywałam tego, siedziałam i dopytywałam się, czego nie wiedziałam. Może robiłam to zbyt głośno? Byłam trochę nadpobudliwa. Zdałam sobie sprawę, że ludzie z innych stolików przyglądają mi się szyderczo, szepczą i śmieją się. Nie wiedziałam o co im chodzi, zapytałam szeptem kolegi. Powiedział, że to dlatego, że jestem beznadziejna.
Wstaję i głośno pytam o co im chodzi. Kilka osób wybucha śmiechem. Czuję, że robi mi się ciepło w dołku, jakbym miała oddać mocz w tym lęku. Bardzo gęstym lęku. Bałam się, jak w dzieciństwie. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę, pomyślałam że to musi być zły sen. Potem wyszłam do szatni, chciałam się przebrać i uciec do domu. To była szatnia ze szkoły podstawowej, nieco zmieniona bo z metalowymi szafkami. Zobaczyłam Maćka, miał smutną twarz. Zapytałam się czy nie wie, czemu mnie tak traktują? Chciałam żeby to nie działo się naprawdę. On wzruszył ramionami/ W szafce miałam popakowane w foliowe torebki bluzy ze sklepów typu japan style. Przekładałam je zastanawiając się co włożyć. W głowie dudniły mi słowa tego uśmiechniętego chłopca, z dziwiącymi się wiecznie oczami, że jestem po prostu śmieszna. Potem, w domu, wsadziłam chomika do szklanki wypełnionej ugotowaną kaszą, zakryłam go dłonią i nie pozwoliłam mu wyjść.

Śnił mi się Kamil. Weszłam do kuchni i stał przy stole w okularach. Ktoś robił mu kawę. Podeszłam i go objęłam. Poczułam, się w jego ramionach strasznie grubo.


Który skrzywdziłeś człowieka prostego Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając Na pomieszanie dobrego i złego, Choćby przed tobą wszyscy się kłonili Cnotę i mądrość tobie przypisując, Złote medale na twoją cześć kując, Radzi że jeszcze dzień jeden przeżyli, Nie bądź bezpieczny.
- Miłosz 
© Shalis dla Wioska Szablonów
© Qinni.